Kolejna bolesna przegrana Korony u siebie

Katastrofalny początek spotkania i późniejsza bezproduktywna gra Korony Kielce zakończyła się kolejną bolesną stratą punktów. Podopieczni Kamila Kuzery przegrali na Suzuki Arenie z Rakowem 0:2. Kibice jeszcze nie zdążyli dobrze rozsiąść się na krzesełkach stadionu, a już było 2:0 na korzyść klubu z Częstochowy. Pierwsza bramkowa akcja miała miejsce już 3. minucie meczu. Po szybkiej wymianie podań na piękny strzał zza pola karnego zdecydował się Ante Crnac i strzelił przepiękną bramkę, gdyż futbolówka po jego uderzeniu odbiła się jeszcze od poprzeczki.

Druga bramka to przepiękna akcja gości. Na końcu szybkiej wymiany podań częstochowian znalazł się Vladyslav Kochergin, któremu pozostało skierować piłkę do bramki. Kibice żółto-czerwonych, okrzykami i gwizdami, wyraźnie dali do zrozumienia piłkarzom, że ten stan rzeczy jest dla nich nieakceptowalny. Niestety, niewiele to zmieniło w grze Korony Kielce. Miejscowi w kolejnych minutach nie byli w stanie zagrozić drużynie przeciwnej. W końcówce pierwszej połowy na strzał z dystansu pokusił się Miłosz Trojak. Futbolówka, dotknięta przez bramkarza gości, minimalnie minęła słupek. Po tym zdarzeniu sędzia Jarosław Przybył zakończył pierwszą połowę.

Korona nieźle weszła w drugą połowę spotkania stwarzając pod bramką rywala groźną sytuację. Jakub Konstantyn wygrał pojedynek na lewe stronie boiska i wywalczył rzut wolny. Piłkę wstrzeloną w pole karne uderzył z główki Dominick Zator, ale nieskutecznie. Los do Korony uśmiechnął się w 69. minucie spotkania. Szykavka otrzymał dalekie podanie i wygrał pojedynek biegowy z Zoranem Arseniciem. Piłkarz Rakowa otrzymał drugą żółtą, a w efekcie czerwoną kartkę. Gra w przewadze nie pomogła jednak zbyt wiele gospodarzom meczu.

W 75. minucie żółto-czerwoni nie wykorzystali idealnej sytuacji na zdobycie gola kontaktowego. Na 5. metrze do Szykawki odegrał Dalmau i choć Białorusin uderzył z pierwszej piłki, to jednak strzał na praktycznie pustą bramkę został zablokowany przez defensora drużyny przeciwnej..

Sędzia doliczył aż 7 minut do drugiej połowy. W 92. minucie Adrian Dalmau z bliska uderzył głową na bramkę częstochowian, lecz i tym razem niezawodny w bramce był Kovacević. Kolejnych groźnych akcji już nie zobaczyliśmy i ostatecznie mecz zakończył się przegraną 0-2.